Nuda wyeliminowana
Odkąd pojawił się w naszych dłoniach smartfon, przestaliśmy się nudzić.
Tak, jeszcze kilka lat temu na dworcach, lotniskach i w poczekalniach u lekarza można było spotkać ludzi, którzy… rozmyślali.
Dziś nie musimy.
Wraz z upowszechnieniem się smartfonów zniknęła z naszego życia nuda.
2 godziny czekania w kolejce u lekarza – to 2 godziny scrollowania po internecie.
Przejażdżka pociągiem? Oglądanie YouTuba, Netflixa lub sprawdzanie wiadomości i maili.
Czy zapamiętaliśmy z kim jechaliśmy w przedziale?
Mała szansa.
Jeszcze mniejsza szansa, że nawiązaliśmy z kimkolwiek choć krótką rozmowę.
Nuda została wyeliminowana. Ale czy wyszło to nam na dobre?
W jednym z filmów Erica Rohmera „Kolekcjonerka” bohater wyjeżdża na kilka tygodni na południe Francji, by się tam… wynudzić.
Pamiętam jak oglądałem scenę, w której padają mniej więcej powyższe słowa, i przyszła mi do głowy taka myśl: „ależ to luksus móc sobie pozwolić na wyjazd na 6 tygodni w jakiekolwiek miejsce i nie narzucać sobie absolutnie żadnych planów, a jedynie oczekiwać, że będzie się człowiek nudzić.”
Nuda = refleksja
Tak, nuda stała się dla nas luksusem.
I wielu z nas nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy.
Wielu z nas tkwi w pułapce nieustającej ucieczki przed nudą.
Ciągle włączony telewizor w domu. W samochodzie radio. W poczekalni, autobusie, tramwaju – scrollowany telefon.
Czy coś tracimy?
Owszem, coś bardzo ważnego: czas na rozmyślanie, refleksję. I przestrzeń do rozwoju, kreatywności, wglądu w siebie.
Nuda a kreatywność
Schopenhauer uważał nudę za plagę współczesnego mu życia. Dziś powiedziałby, że plagą jest absolutny brak nudy.
Peter Toohey w swojej książce „Boredom: A Lively History” wskazuje, że wyróżnić powinniśmy dwa rodzaje nudy:
1) nuda zwyczajna – której każdy z nas (nawet zwierzęta) od czasu do czasu (ale coraz rzadziej) doświadcza
2) nuda egzystencjalna – która jest pustką, melancholią i związana jest z przytłaczającym poczuciem bezcelowości i bezsensu
O ile ta druga nuda jest niebezpieczna i wymaga reakcji poprzez kontakt z psychologiem lub psychiatrą, o tyle pierwsza – nuda zwyczajna – w odpowiednich dawkach daje dużo dobrego.
Przede wszystkim pozwala nam wpadać na różne nowe pomysły.
Gdy dzieci nie mają zabawek i się nudzą – a nie nudzą się długo – od razu zrobią zabawkę z kartonu, patyka lub garnka znalezionego w kuchni.
Jako dorośli, pozwalając sobie na nudę, dajemy sobie szansę na odkrycie czegoś dotąd niedostrzegalnego.
Najlepsze pomysły biznesowe powstają de facto z nudy. Poprzez refleksję i rozmyślanie.
Nuda to myślenie
Newton opracowując swoje rewolucyjne koncepcje w Principia Mathematica spędził dwa lata w samotni. Kiedy zapytano go, w jaki sposób odkrył prawo powszechnego ciążenia, odpowiedział: „myśląc o tym cały czas”.
Nie ma tu żadnej magicznej formuły.
Wybitne osiągnięcia wymagają refleksji. A to wymaga czasu. Czasu spędzonego ze sobą, ze swoimi myślami.
Co robić?
Wiem, że trudno o to w nieustannej codziennej pogoni. Ale poniżej kilka moich porad, jak znaleźć w swoim życiu odrobinę nudy. Takiej nudy, która zaowocować może czymś dobrym: wybitnym pomysłem lub choćby ukojeniem, odrobiną spokoju, uporządkowaniem wszystkiego, co mamy w głowie.
1) Jadąc samotnie samochodem nie włączaj radia.
2) Wybierz się na spacer do lasu bez telefonu (pamiętaj tylko, by iść znanym sobie szlakiem, by się nie zgubić).
3) Pójdź do biblioteki i usiądź nad pustym notatnikiem.
4) W autobusie, metrze lub tramwaju skoncentruj się na dźwiękach jakie ten pojazd wydaje
5) Kiedy jesteś w domu, odłóż telefon na półkę, nie noś go cały czas ze sobą. Podgłośnij tylko dzwonek, by słychać było, gdy ktoś będzie dzwonił.
6) Połóż się w łóżku i patrz w sufit.
7) Patrz na wyłączony telewizor.