Kiedy występujemy publicznie, wiele rzeczy może pójść nie po naszej myśli. Dziesiątki, jeśli nie setki. Niektóre z tych rzeczy są zależne od nas, niektóre nie. A co jest najważniejsze, kiedy coś nie idzie po naszej myśli? Jest taka jedna rzecz. Nazywa się…
Spokój
To właśnie spokój jest kluczowy w sytuacjach, kiedy mamy wrażenie, że cały świat sprzysiagł się przeciwko nam. Publiczność ma srogie miny? Zareaguj spokojem (a do tego uśmiechem). Nie działa przełącznik slajdów? Zareaguj spokojem. Wchodząc na scenę potknąłeś się? Zareaguj spokojem.
W październiku 2022 roku miałem okazję wystąpić na scenie TEDx Tumski Bridge we Wrocławiu. I przydarzyła mi się taka niemiła historia:
Kiedy właśnie miałem wchodzić na scenę, odebrałem od poprzednika pilot do zmieniania slajdów.
Trzymałem go już w dłoniach i nagle po prostu wysunął mi się z ręki i spadł na podłogę. Roztrzaskał się na kawałki…
Nie zapomnę miny jednej z organizatorek. Zastygła w przerażeniu. To była klasyczna mina mówiąca „o żeż w mordę, no to mamy przechlapane…”
Ja wiedziałem, że najlepszą reakcją będzie jedynie spokój. I tak też spróbowałem zareagować. Nawet się udało. A zaraz potem przeanalizowałem w myślach możliwe opcje:
Opcja A: kliker można złożyć i jest szansa, że się go naprawi.
Opcja B: jest szansa, że mam w plecaku zapasowy kliker
Opcja C: kolega, który ma występować po mnie, ma na pewno zapasowy kliker
Po zastanowieniu wiedziałem więc, że cokolwiek złego z tym pilotem się stanie, to mamy alternatywę. A nawet kilka. Zresztą zawsze jest jakaś alternatywa.
Wybraliśmy opcję C. Nowy kliker dostałem od kolegi i mogłem ruszać ze swoją prezentacją. Poszła mi całkiem dobrze i o dramatyczny upadek klikera był już zamkniętym rozdziałem.
Na najlepsze możliwe pomysły wpadamy nie będąc w panice, ale będąc spokojnym. Spokój działa stymulująco na nasze myśli. Jesteśmy w stanie działać racjonalniej, w sposób bardziej przemyślany i skuteczny. Kluczowe jest jednak powstrzymanie się przed pierwszym odruchem paniki.
Jak uniknąć paniki
To już nie takie proste. Wymaga przełamania schematu, w którym większość nas podąża. Ten schemat wygląda następująco:
Źle się dzieje? No to panika. Coś nie wyszło tak jak trzeba, a stawka jest bardzo wysoka? No to panika. Za pół minuty zaczynamy ważne wystąpienie, a PowerPoint odmawia posłuszeństwa? No to panika.
To automatyczne reakcje naszego mózgu. Ale nie musimy się im poddawać. Proponuję schemat następujący:
1. Następuje jakaś zła okoliczność.
2. Zauważasz ją.
3. Wówczas pozwól swojemu organizmowi na pół sekundy paniki – nie tłamś jej, ale dostrzeż ją, nazwij ją w swoich myślach, powiedz: acha, wiedziałem, że tak zareaguję. Nazwanie emocji to najprostszy sposób, by ją choć nieco ujarzmić.
4. Spójrz na całą sytuację z boku, jakby przydarzała się nie Tobie, ale komuś z Twojego otoczenia lub jakbyś właśnie oglądał/a film, w którym dana sytuacja przydarza się bohaterowi slapstickowej komedii.
5. Dostrzeż w tej sytuacji coś zabawnego. To może być czyjaś mina, zbieg okoliczności, który właśnie miał miejsce, coś, co ktoś powiedział. Zobaczysz, że ta jedna rzecz będzie kluczowym punktem anegdoty, którą za jakiś czas będziesz opowiadać. Jeśli nic zabawnego nie dostrzegasz, dostrzeż chociaż jakiś jeden charakterystyczny szczegół. Takie skupienie na jednym detalu pozwoli Ci skoncentrować się na „tu i teraz”.
6. Dopiero wtedy zacznij szukać rozwiązań.
Punkty 1-5 muszą trwać nie dłużej niż kilka sekund. Cały proces musi przemknąć w Twojej głowie szybko, ale i po kolei. Dopiero wówczas będziesz przygotowany/a na naprawianie sytuacji.
Pułapki ze strony publiczności
Od czasu do czasu pomagam przygotować się naukowcom do ważnych prezentacji, których stawką jest uzyskanie wielomilionowych grantów. Dla naukowców to bardzo duży stres. Przygotowują się do takich wystąpień tygodniami lub miesiącami. A często prezentacje te są zwieńczeniem wieloletnich żmudnych badań naukowych.
Kandydatów ubiegających się o granty jest oczywiście znacznie więcej niż pula grantów. Z kolei przed komisjami grantowymi też nie jest łatwe zadanie. Muszą wyłonić garstkę spośród wielu wybitnych naukowców i dać finansowanie dalszych badań tylko tym najlepszym. W jaki sposób wyłaniają tych najlepszych?
Jedną z ich metod jest sprawdzanie odporności kandydatów na stres i nieprzewidziane okoliczności. Zadają bardzo dociekliwe pytania, łapią za słówka, a czasem wręcz bardzo otwarcie próbują kandydatów wyprowadzić z równowagi – uszczypliwym komentarzem lub serią wrednych pytań. Po co to wszystko? By sprawdzić, jak kandydaci reagują na stres, bo przecież w trakcie prowadzenia projektu badawczego takich stresujących sytuacji będzie całkiem sporo.
A jaka jest właściwa reakcja? Oczywiście spokój. Potraktowanie każdego, nawet najbardziej okrutnego komentarza jako rzecz, z którą dany kandydat/tka na spokojnie sobie poradzi. Tak jak upora się z wieloma przeciwnościami, przed którymi będzie musiał/a stanąć w przyszłości.
Okazanie publiczności spokoju w stresującej sytuacji to najwyższa forma pokazania pewności siebie. Nie takiej nadmuchanej, na pokaz, ale prawdziwej, wynikającej z wiary we własne umiejętności i z przekonania, że choćby nie wiem co – to sobie poradzimy.
Ćwiczmy spokój. Spokój uratuje nas w wielu sytuacjach. Nie tylko podczas prezentacji.
A jeśli chcesz zacząć tworzyć świetne prezentacje, to sprawdź mój kurs online Profesjonalne Prezentacje PowerPoint TUTAJ>